Scarlett
wysiadła z taksówki przed jednym z domków na przedmieściach Nowego Jorku.
Przyleciała właśnie na ferie wiosenne do swojego ojca i jego nowej rodziny. Z
jednej strony cieszyła się, że spędzi trochę czasu z dala od domu, ale z drugiej
– myśl o tym, że miała przebywać dwa tygodnie ze swoim ojcem i jego rodziną
sprawiała, że wolała wrócić do Los Angeles. Rodzice dziewczyny rozwiedli się
gdy miała cztery lata, już dwa lata później jej ojcu urodził się syn i ona
przestała się dla niego liczyć. Żeby zachować
pozory kochającego tatusia, zabierał ją do siebie na wakacje i ferie, ale ona
czuła się niepotrzebna, czuła, że to wszystko jest na siłę. Kiedy była młodsza
cieszyła się z okazji spędzenia czasu z ojcem, mogła pobawić się z młodszym
bratem, ale teraz on także się zmienił i jest nieznośnym nastolatkiem. Z nową
żoną ojca również się nie dogadywała i nikt nawet nie próbował tego zmienić, bo
nikomu na tym nie zależało.
Szatynka
skierowała się do wielkiego domu i gdy tylko weszła na werandę, drzwi się
otworzyły i pokazał się w nich uśmiechnięty mężczyzna. Pomimo tego, że był jej
ojcem, dziewczyna nigdy nie mogła rozszyfrować, kiedy jest szczery, a kiedy
tylko udaje.
-Część
skarbie – przywitał się i zabrał od niej walizkę.
-Część tato
– odpowiedziała od niechcenia.
-Wejdź do
środka – zachęcił.
Kiedy
znaleźli się w środku, dziewczyna przywitała się z Eleonor – swoją macochą i
Colem – przyrodnim bratem. Udała, że jest zmęczona podróżą i chciałaby odpocząć.
Nikt oczywiście nie protestował, więc dziewczyna bez słowa skierowała się do
pokoju, w którym zawsze mieszkała, kiedy przyjeżdżała do ojca. Postawiła
walizkę przy szafie, a torebkę rzuciła na łóżko. Usiadła na fotelu i odchyliła
głowę do tyłu. Czekały ją dwa tygodnie męczarni i nie była pewna czy to
wytrzyma. Sięgnęła po telefon i wybrała numer swojej rodzicielki. Po kilku
sygnałach usłyszała dźwięk poczty głosowej. Nie była tym zaskoczona, bo jej
matka była zadowolona, że pozbyła się na jakiś czas swojej córki z domu.
Na dworze zaczynało się ściemniać,
więc dziewczyna wstała ze swojego miejsca, wyjęła z walizki luźną koszulkę,
którą na siebie założyła, po czym położyła się na łóżku. Nie trwało długo, a
zmęczenie dało o sobie znać i szatynka zasnęła.
Obudziła
się dość późno, kiedy spojrzała na wyświetlacz telefonu, było po dwunastej.
Wstała i skierowała się do łazienki gdzie wzięła prysznic, odświeżyła się i
udała na dół do kuchni, gdzie krzątała się Eleonor.
-Dzień
dobry – przywitała się cicho.
-Dzień
dobry Scarlett – kobieta się uśmiechnęła. – Na co masz ochotę? Zrobiłam
naleśniki, ale…
-Mogą być
naleśniki – stwierdziła.
Naleśniki
okazały się być przepyszne. Jednak sztywna i nieswoja atmosfera pomiędzy żoną
jej ojca psuły wszystko. Szatynka posprzątała po zjedzonym przez siebie posiłku
i poinformowała Eleonor o tym, że wychodzi się przejść. Jej ojca nie było już w
domu, bo jak zwykle musiał załatwić coś w pracy, a Cole już od godziny
przebywał gdzieś poza domem.
Scarlett
udała się w stronę swojego ulubionego parku. Zastanawiała się jak wytrzyma dwa
tygodnie w mieście, w którym nikogo nie znała, w którym była kompletnie sama.
Ojciec opiekował się nią tylko dlatego, że był to jego obowiązek. Sama nie
wiedziała, co tu robi. Ale z drugiej strony odpoczynek od ciągłej rutyny dobrze
jej zrobił. Czasami miała dość tego, że jej matka co tydzień przyprowadzała do
domu innego faceta. Rozumiała, że jej rodzicielka jest jeszcze młoda i ma prawo
do miłości, ale według Scarlett kobieta poszukiwała partnera ze zbyt wielką
desperacją. Przez to wszystko dziewczyna czuła się nieco zaniedbywana, ale nie
miała tego matce za złe. Przez to, co przeżyła musiała przejść przyśpieszony
kurs dojrzałości. Nie była jak większość jej rówieśników. Wyróżniała się i
zdawała sobie z tego sprawę. Problem polegał jednak na tym, że nikt nie
dostrzegał w niej kogoś wyjątkowego – wśród tłumów ludzi na ulicy była tylko
szarą dziewczyną, której nikt nie zauważał.
Szatynka
usiadła na ławce w parku. Promienie słońca przyjemnie ogrzewały jej twarz, co
dawało jej błogie ukojenie i pozwalało odpocząć. Rozmyślała o wielu sprawach,
którego od dłuższego czasu zaprzątały jej głowę. Po jakimś czasie zorientowała
się jednak, że się zasiedziała i postanowiła wrócić do domu. Jedynym plusem
pobytu u ojca był Nowy Jork – kochała to miasto. Uwielbiała spacery po
zatłoczonych ulicach widując masę ludzi. Przechadzała się po mieście i czuła,
jakby poruszała się w zwolnionym tempie, a wszyscy zabiegani ludzie dokądś się
śpieszyli. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem i przyśpieszyła kierując się do
domu swojego ojca.
Kiedy
znalazła się na miejscu, powolnym krokiem weszła na posesję, a następnie do
domu. Już od progu przywitał ją jej ojciec, który widocznie bardzo się starał stworzyć
pozory kochającego tatusia.
-Część
córcia – uśmiechnął się.
-Część tato
– odpowiedziała obojętnie.
-Może masz
ochotę na kino? Poszlibyśmy we czwórkę – zaproponował.
-Czemu nie
– wzruszyła ramionami.
*
Z dnia na
dzień Scarlett przyzwyczajała się do mieszkania ze swoim ojcem, chociaż nadal
męczyło ją znoszenie niezręcznych sytuacji w jego domu. Wolała już znosić
humory swojej matki i jej brak zainteresowania od tego sztucznego zamartwiania
się i udawanych uśmiechów.
Wracała
właśnie z zakupów i już nawet to zaczęło ją nudzić. Była w Nowym Jorku –
mieście, gdzie odbywają się najlepsze imprezy, gdzie można spotkać mnóstwo
nowych ludzi – ona zamiast tego wolała założyć rozciągnięty sweter, schować się
pod gruby koc i po raz kolejny przeczytać książkę o miłości wyobrażając sobie
siebie na miejscu głównej bohaterki zdając sobie sprawę, że taka miłość nigdy
jej nie spotka. Nie lubiła tłumów, uwielbiała za to długie spacery. Czasami
zastanawiała się po kim odziedziczyła swój charakter – po mamie czy po ojcu,
chociaż po dłuższych przemyśleniach zawsze stwierdzała, że to niemożliwe, że
jest ich córką, była zbyt spokojna, zbyt zamknięta w sobie, miała swój świat,
do którego nikt nie miał dostępu – do czasu.
Zaniosła
zakupy do kuchni i udała się do swojego tymczasowego pokoju. Nie miała ochoty uczestniczyć
w rodzinnej sielance, wolała po raz kolejny skłamać, że jest zmęczona i źle się
czuje. Miała dość, naprawdę dość i w sumie nie do końca wiedziała, co tak
naprawdę tu robi. Ojciec pozwalał jej tu przyjeżdżać tylko po to, żeby pozbyć
się swojego chorego poczucia winy przez to, że zostawił ją, kiedy była mała. Od
czasu rozwodu jej rodziców zaczęły się wszystkie jej problemy. Scarlett nie
miała swojego miejsca na Ziemi. Ojciec mieszkał w Nowym Jorku, a ona z matką w
Los Angeles. W żadnym z tych domów nie czuła się dobrze, bo prawda była taka,
że była samotna. Może chodziło o to, że dziewczyna najzwyczajniej w świecie nie
potrafiła pogodzić się z tym, jak potoczyło się jej życie. Zawsze miała problem
z tym, żeby zaakceptować fakt, że to spotkało właśnie ją. Jej rodzice się rozwiedli
i oboje zaczęli żyć własnym życiem zupełnie zapominając o tym, że mają dzieci,
które potrzebują miłości. Pocieszał ją jedynie fakt, że niektórzy mają gorzej,
innych spotykają jeszcze większe nieszczęścia, niektórzy nie mają dachu nad
głową, cierpią na nieuleczalne choroby, borykają się z problemami finansowymi,
które doprowadzają ich do załamania nerwowego. A Scarlett? Ktoś mógłby
powiedzieć, że jej rodzice tylko się rozwiedli, ale nadal ich ma. Jednak w
momencie rozwodu jej rodziców szatynka straciła znacznie więcej – straciła
miłość i poczucie bezpieczeństwa, bez którego nie potrafiła się odnaleźć na tym
ogromnym świecie.
Usłyszała
pukanie do drzwi, które przerwało jej przemyślenia. Odwróciła się i zobaczyła
swojego ojca. Jego mina była nieco…zmartwiona. Nie, jej ojciec nigdy się o nią
nie martwił.
-Co się
dzieje? – zapytał siadając na krześle obrotowym.
-Nic, po
prostu źle się czuję – odpowiedziała obojętnie.
-Przecież
widzę… Słuchaj, wiem, że jestem beznadziejnym ojcem, że przez większość twojego
życia nie było mnie przy tobie, ale to nie zmienia faktu, że jesteś moją córką
i chcę dla ciebie jak najlepiej wyznał, a blondynka była zaskoczona wyznaniem
swojego ojca.
-Nie chcę o
tym rozmawiać – stwierdziła.
-Jak
uważasz – westchnął. – A powiedz mi, co słychać u mamy?
-Mam na nią
skarżyć?
-Nie, nie o
to mi chodziło. Po prostu chciałbym wiedzieć czy wszystko u niej w porządku –
wyjaśnił.
-U mamy
wszystko bez zmian – wzruszyła ramionami. – Kiedyś możesz przyjechać do nas w
odwiedziny – powiedziała obojętnie.
-Może
kiedyś – uśmiechnął się. – Szkoda, że już za kilka dni wyjeżdżasz. Będzie nam
tu ciebie brakowało.
-Tato, nie
musisz kłamać, wiem dlaczego tu jestem i nie musisz udawać, że cieszysz się, że
przyjechałam w odwiedziny – w końcu udało jej się powiedzieć to, co naprawdę
czuła.
-Ja
naprawdę się cieszę, że nie straciłem z tobą kontaktu. Żałuję, że nie mam
możliwości widywać się z tobą częściej, a chciałbym, ale nie mam na to żadnego
wpływu. Jestem jednak pewien, że z mamą jest ci lepiej – Scarlett spojrzała na
swojego ojca, ale już po chwili znowu spuściła głowę.
-Tak,
zgadza się – powiedziała bez przekonania.
-Zostawię
cię samą. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie szukać – wstał
ze swojego miejsca i udał się w stronę drzwi.
-Dziękuję –
wyszeptała, ale to słowo ciężko przechodziło przez jej gardło.
Jej ojciec
już nic nie odpowiedział, po prostu wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.
Szatynka po raz kolejny została sama ze swoimi myślami. Było jej ciężko otworzyć
się przed swoim ojcem, którego tak naprawdę bardzo słabo znała. Nie potrafiła
mu zaufać. To jednak prawda, że jeśli człowiek raz się na kimś zawiedzie,
ciężko jest mu ponownie zaufać. Scarlett była zamknięta w sobie, nie rozmawiała
o swoich uczuciach, właśnie z tego powodu, że bała się, że ktoś ją skrzywdzi, a
ona w tym wszystkim już nigdy nie odnajdzie samej siebie. Może to źle, może
skrytym ludziom bywa ciężej w życiu, może ciężej jest im żyć w związku, ale ona
nie potrafiła się zmienić. Może z czasem będzie inaczej. Może pozna kogoś, kto
sprawi, że nareszcie będzie mogła być szczęśliwa.
Od autorki:
Witam Was na moim nowym blogu. Tak wygląda pierwszy rozdział, z którego oczywiście nie jestem zadowolona, bo gdy go przeczytałam kilka razy, doszłam do wniosku, że tak naprawdę to opowiadanie nie zachęca i niczym nie różni się od innych i występuje tu dziewczyna, której rodzice się rozwiedli, a ona jest taka biedna i nieszczęśliwa aż w końcu poznaje miłość życia i wszystko się zmienia. Chciałam Was uświadomić, że pomimo tego, że rozdział nie zachwyca i nie zachęca do oczekiwania na ciąg dalszy, to myślę, że to opowiadanie nie będzie takie jak wszystkie. Chciałam spróbować czegoś innego, dlatego w opowiadaniu będzie wiele wątków, wielu bohaterów, a każdy z nich będzie miał inną sytuację życiową, inny problem, a główna bohaterka będzie starała się im wszystkim pomóc. Ale już nic więcej nie zdradzam, mam nadzieję, że chociaż kilka osób będzie czytało to opowiadanie, będzie mi oczywiście bardzo miło. Jeśli Wam się podoba, polecajcie innym. Z góry dziękuję :* Do następnego :*
Cześć! ;*
OdpowiedzUsuńPoczątki zawsze są trudne, bo trzeba wprowadzić czytelnika w świat głównych bohaterów i dlatego najczęściej nic specjalnego się nie dzieje, ale to nie zmienia faktu, że rozdział jest ciekawy i wciągający. :) Ja bardzo lubię te pierwsze rozdziały, gdy autor wprowadza nas w całą fabułę opowiadanie, wszytko po kolei przedstawia. :)
Od samego początku polubiłam Scarlett. Może dlatego, że ja również jestem zamknięta i samotna i przez to czuję z nią więź. ^^
Żal mi jej, bo wiem, że rozwód rodziców jest ciężki, zwłaszcza gdy była małym dzieckiem. Teraz ma gorzej, tata mieszka daleko i prawie w ogóle gonie zna, a matka w domu mało co się nią interesuje. Biedna. Mam nadzieję, że jak pozna nowych ludzi, to jej życie odmieni się na lepsze i będzie szczęśliwa.
Mi cały zarys tego opowiadania bardzo się podoba. Lubię czytać historie gdzie jest kilku głównych bohaterów z różnymi problemami. Sama mam ochotę coś takiego napisać. Już nawet pewna myśli chodzi mi po głowie, ale zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. :D
A więc jeszcze raz, rozdział mi się spodobał i przyjemnie mi się go czytało. :)
Pozdrawiam :*
Twoje opowiadanie miałoby nie zachęcać do czytania? Co Ty gadasz, to kompletna nieprawda. Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania (przynajmniej wszystkie o których wiem haha) i każde jest wspaniałe, o czymś innym, dlatego już teraz wiem, że to również będzie niesamowite. Różne wątki, różni bohaterowie, różne problemy i jedna Scarlett, starająca się naprawić dusze tylu ludziom - już wiem, że opowiadanie będzie wspaniałe. Weny, czekam na kolejny. Możesz mnie informować dalej? (ask.fm/Paulaaa962) <3
OdpowiedzUsuń18th-street-jbff.blogspot.com
getting-closer-jbff.blogspot.com
priest-jbff.blogspot.com
A mi się podoba ten rozdział i czekam na rozwinięcie, wiadomo, przecież trzeba to wszystko jakoś zacząć, jestem bardzo ciekawa twojego pomysłu i nowej historii powodzenia skarbie xx
OdpowiedzUsuń